Telewizja bielsko.tv
- 13 marca 2023
- wyświetleń: 6600
[Historyczne ciekawostki] Potop szwedzki w Mikuszowicach
W Mikuszowicach Krakowskich, przy ulicy Żywieckiej, niedaleko granicy z Wilkowicami, stoi krzyż upamiętniający bitwę z czasów szwedzkiego potopu, która rozegrała się 8 marca 1656 roku. Było to jedno z większych starć militarnych, do jakich doszło w dawnych wiekach na terenie dzisiejszego miasta Bielsko-Biała.
Geneza pojawienia się skandynawskich najeźdźców w Mikuszowicach wygląda następująco. Otóż, po zajęciu jesienią 1655 roku Krakowa, szwedzki zdobywca i komendant królewskiego miasta, feldmarszałek Arvid Wittemberg, wysłał do Żywca listy z opalonymi dla grozy rogami, w których domagał się złożenia hołdu królowi Karolowi Gustawowi oraz zapłacenia okupantom kontrybucji. I choć w razie odmowy szwedzki dowódca groził miastu jego spaleniem, żywczanie zdecydowali się dochować wierności zbiegłemu na Śląsk królowi Janowi Kazimierzowi.
Mieli jednak świadomość, że ich "nie" może przynieść poważne konsekwencje w postaci szwedzkiego uderzenia na Żywiec. Dlatego postanowili na miarę swoich możliwość zabezpieczyć się przed taką ewentualnością i ufortyfikować prowadzące do grodu drogi. W efekcie zbrojne straże pojawiły się w Międzybrodziu, w miejscowości Las niedaleko Ślemienia oraz w Mikuszowicach. W tych ostatnich sytuacja była tym lepsza, że można było wykorzystać tak zwane szańce mikuszowickie czyli ziemne fortyfikacje usypane wcześniej z rozkazu właściciela dóbr łodygowickich Stanisława Warszyckiego.
Ten znany w ówczesnej Rzeczpospolitej magnat-warchoł zajął zbrojnie leżące po austriackiej stronie granicy posiadłości miasta Bielska i rabunkowo je eksploatował. Szańce w Mikuszowicach miały dać jego ludziom osłonę w przypadku wojskowej interwencji bielszczan. Składały się one z trzech elementów: szańca głównego usytuowanego w środku fortyfikacji oraz dwóch szańców bocznych. Od końca 1655 roku umocnienia te były non-stop obsadzone przez dysponujący artylerią oraz liczący 150 - 200 ludzi oddział polskich obrońców.
Obawy żywczan okazały się w pełni uzasadnione. Szwedzi nadciągnęli 8 marca 1656 roku. Dowodził nimi - znany między innymi z kart "Potopu" Henryka Sienkiewicza - generał Jan Weyhard Wrzesowicz. Był to polski szlachcic i słynący z okrucieństwa najemny oficer czeskiego pochodzenia, który - jak wielu wówczas innych - zdradził Jana Kazimierza i przeszedł na stronę Karola Gustawa.
Historyk Jerzy Polak w publikacji zatytułowanej "Z badań nad dziejami Bielska-Białej od XIII do XX wieku" siły obrońców Mikuszowic - składające się z żywieckich mieszczan, okolicznej szlachty i chłopów - ocenia na około 2 tysiące zbrojnych, natomiast liczebność szwedzkiej ekspedycji wojskowej na około 700 żołnierzy, wśród których dominowała jazda nazywana rajtarią. Polacy mieli więc przewagę ilościową, a w dodatku kryli się za ziemnymi umocnieniami.
Trzeba jednak pamiętać, że obrońcy mikuszowickich szańców byli w zdecydowanej większości wojskowymi amatorami, natomiast Szwedzi nie tylko byli w tej materii zawodowcami, ale w dodatku ich siły zbrojne uchodziły za jedną z najlepszych armii ówczesnej Europy. Jakość była więc zdecydowanie po stronie walecznych potomków Wikingów. Bitwa w Mikuszowicach zaczęła się od ciekawego epizodu opisanego w kronice zatytułowanej "Chronografia albo Dziejopis żywiecki" przez żywieckiego wójta Andrzeja Komonieckiego, który urodził się krótko po tym wydarzeniu. Wśród jemu współczesnych pamięć o tej bitwie była więc z pewnością żywa.
Otóż według Komonieckiego zbrojne starcie w Mikuszowicach rozpoczęła dezercja grupy polskiej szlachty służącej Szwedom, która postanowiła przejść na stronę swoich rodaków. Tyle, że obrońcy szańców im nie uwierzyli. W efekcie grupa jeźdźców zawróciła i została zaatakowana przez Szwedów, a trzynastu szlachciców zginęło. Nie można jednak wykluczyć, że wersja Komonieckiego nie jest do końca prawdziwa. Być może chodziło o oddział polskiej jazdy wspierający obrońców Mikuszowic, który starł się ze Szwedami na początku batalii tracąc trzynastu jeźdźców. Tak czy siak potem zaczęła się regularna bitwa.
Nim przedstawimy jej przebieg warto dodać, że znana jest ona przede wszystkim z raportu, jaki Jan Weyhard Wrzesowicz sporządził dla szwedzkiego króla Karola Gustawa. Wynika z niego, że główny szaniec polski był wręcz imponujący i wzorowany na najlepszej sztuce fortyfikacyjnej zachodniej Europy. Trzeba tu jednak pamiętać, że w historii niemal regułą jest wyolbrzymianie przez dowódców militarnego potencjału przeciwnika, gdyż w razie porażki daje to alibi dla przegranej, a w razie zwycięstwa podnosi jego rangę.
W tym przypadku chodziło o drugą ewentualność, gdyż raport był pisany po bitwie, którą Weyhard Wrzesowicz wygrał. Swoje siły podzielił on na trzy części, a każda z nich atakowała inny fragment polskich umocnień. Decydujące okazało się szwedzkie uderzenie na jeden z bocznych polskich szańców - jego zajęcie umożliwiło napastnikom uderzenie od tyłu na główną polską redutę, która wzięta w dwa ognie padła. Na ten widok serce do walki stracili też obrońcy trzeciego polskiego szańca.
Ponieważ stan wody w pobliskiej rzece Białej był tego dnia wysoki, utonęła w niej część Polaków próbujących uciec z pola bitwy na austriacką stronę granicy. Zwycięzcy Szwedzi nie znali litości - zamordowali wziętych do niewoli w czasie bitwy jeńców oraz spalili Mikuszowice i pobliskie Wilkowice.
Jerzy Polak polskie straty w tym starciu szacuje na 200-300 zabitych, a szwedzkie ocenia jako niewielkie. Warto podkreślić, że wśród ofiar byli także mieszkańcy Mikuszowic. Część z nich zginęła w walce, innych zamordowali Szwedzi rabując i podpalając wioskę. Po bitwie żołnierze króla Karola Gustawa skierowali się w stronę głównego celu swojej ekspedycji czyli do Żywca.
Miasto zajęli bez większego problemu w czym najprawdopodobniej pomogła im zdrada starosty żywieckiego Marcina Piegłowskiego. Miał on bowiem w okolicach Krakowa swój prywatny majątek i wygląda na to, że obiecał Szwedom wpuścić ich do Żywca w zamian za oszczędzenie jego podkrakowskich posiadłości. Teorię tę potwierdza nie tylko stosowny zapis w "Dziejopisie" Komonieckiego, ale również znajdująca się tam informacja o decyzji króla Jana Kazimierza, który po powrocie do kraju i ponownym objęciu rządów, odebrał Piegłowskiemu żywieckie starostwo ze znaczącą dla niego stratą finansową.
Choć dowodzeni przez Jana Weyharda Wrzesowicza najeźdźcy bez trudu zajęli Żywiec, szwedzka okupacja tego grodu trwała zaledwie kilkanaście godzin. Na zamorskich wrogów uderzyli bowiem beskidzcy górale, a ich atak nie tylko zaskoczył okupantów lecz także zmusił do ucieczki. Opuszczając Żywiec Szwedzi podpalili część znajdujących się w mieści zabudowań.
Autor powyższego tekstu, Sławomir Horowski, jest historykiem i nauczycielem w II LO im. A. Asnyka w Bielsku-Białej.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Historyczne ciekawostki
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj